Te rzeczy robię tylko rano – i właśnie wtedy mają sens

Poranek ma swoją jakość

Nie jestem typem człowieka, który ma rozpisane życie w tabelkach. Ale są rzeczy, których nie robię o żadnej innej porze niż rano. Nie dlatego, że ktoś tak polecił. Po prostu – tylko wtedy mają sens. Tylko wtedy coś klikają. To może być pierwsza kawa, wypita w ciszy. To może być zapisanie jednego zdania w zeszycie, jeszcze przed sprawdzeniem telefonu. To mogą być trzy minuty przeciągania się, zanim dzień ruszy pełną parą. I wiem, że dla mnie to działa. Bo poranek to jedyna część dnia, którą można mieć na własnych zasadach.

Dlaczego właśnie rano?

Bo później wszystko zaczyna się mieszać. Zadania, wiadomości, przypadkowe myśli. Poranek to czas, zanim świat zacznie czegoś od ciebie chcieć. To moment, w którym można zrobić coś tylko dla siebie. Nie musi być to nic wielkiego – wystarczy, że stanie się powtarzalne. A powtarzalność buduje bezpieczeństwo. Takie rytuały są jak punkty odniesienia. Nawet jeśli dzień pójdzie zupełnie inaczej niż planowałem – początek miałem swój. I to robi różnicę.

Cisza to część układanki

Nie byłoby tych porannych chwil bez jednego składnika: ciszy. To ona otula każdą z tych czynności. To dzięki niej wszystko dzieje się wolniej, spokojniej, naturalniej. Cisza o poranku to nie luksus – to wybór, który nadaje ton reszcie dnia.

Nie chodzi o perfekcję

Nie każdy poranek wygląda tak samo. Czasem nic się nie udaje, czasem coś przerywa. Ale kiedy uda się zachować choćby jeden element – filiżankę kawy, ciszę, notatkę – to dzień już nie jest przypadkowy. Jest mój.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *