Dlaczego tak trudno niczego nie oczekiwać? O cichej presji, by zawsze „coś z tego było”

„Tylko nie marnuj czasu” – to zdanie, które w wielu z nas od dziecka wrosło w myślenie o codzienności. Mało kto nas uczył po prostu być, bez planu, bez celu, bez efektu. Dlatego nawet chwile odpoczynku obudowujemy oczekiwaniami: że będą produktywne, inspirujące, relaksujące – że coś dadzą.

A co, jeśli nie muszą? Co, jeśli najcenniejsze są właśnie te momenty, z których nic nie wynika – oprócz tego, że po prostu były?

Nieoczekiwanie niczego – trudniejsza sztuka, niż się wydaje

Oczekiwania są jak cichy filtr, przez który patrzymy na siebie, innych, każdy dzień. Robimy coś – i automatycznie czekamy: na zmianę, efekt, docenienie. Nawet pozornie neutralne chwile chcemy jakoś „wykorzystać”. Zasypiamy z myślą, co udało się „zrobić” w dniu. I co, jeśli to był po prostu dzień?

W tym kontekście warto zadać sobie pytanie: czy potrafię po prostu przeżyć dzień – bez oceny, bez bilansu zysków? To blisko tematowi, który poruszaliśmy we wpisie „Czy wszystko musi mieć sens?”. Może nie musi. A może to właśnie w tych „bezsensownych” chwilach kryje się prawdziwy odpoczynek?

Gdy oczekiwania psują radość z bycia

W psychologii istnieje pojęcie hedonicznej adaptacji – zjawiska, w którym nawet najprzyjemniejsze rzeczy szybko przestają cieszyć, jeśli traktujemy je jako coś oczywistego lub obowiązkowego. Tak samo bywa z odpoczynkiem, relacjami, drobnymi rytuałami. Jeśli zaczynamy oczekiwać, że „coś nam dadzą” – przestajemy je naprawdę przeżywać.

Dlatego warto się czasem zatrzymać i sprawdzić: czy odpoczywam, żeby naprawdę odpocząć, czy dlatego, że „powinienem”? Czy piję poranną kawę, bo lubię ten smak i chwilę spokoju – czy dlatego, że „tak trzeba zacząć dzień”?

Podobnie jest z wyglądem, stylem życia, rolą społeczną. W zawodach takich jak medycyna, oczekiwania wobec tego, jak powinno się wyglądać, zachowywać, działać – są ogromne. Pisaliśmy o tym w tekście „Profesjonalny wygląd w ochronie zdrowia”. Ale może warto pozwolić sobie choćby na moment nie-skuteczności, nie-działania, nie-doskonalenia?

Jak wracać do siebie – bez przymusu, bez celu

Oczywiście – życie potrzebuje struktur, planów, decyzji. Ale każdemu z nas potrzebne są też chwile, w których możemy być sobą bez presji. Bez konieczności, by „coś z tego wynikło”.

Można patrzeć przez okno i nie myśleć o niczym. Można siedzieć w ciszy bez planu. Można robić coś „dla samego robienia” – nie żeby było ładne, dobre, przydatne. Po prostu – bo tak.

To nie ucieczka od życia. To powrót do niego – takiego, jakim jest.

I choć to trudne – warto próbować. W końcu nie wszystko musi mieć nazwę, sens, kierunek. Czasem wystarczy obecność. Obecność, która nie oczekuje niczego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *